Szczerze? To nie wierzę w nic. I nie chcę w nic wierzyć.
Nie chcę brać bierzmowania, nie potrzebne mi to, jest ślub cywilny.
Nie wierzę w to, że po śmierci coś jest.
Moim zdaniem to wszystko jest uciążliwe i niepotrzebne do życia.
Szanuję osoby, które wierzą, chcą robić wszystko tak jak im (B?) bóg nakazał, tylko nienawidzę tego jak osoby mi wciskają na siłę religię.
Mówiłam rodzicom, że nie chcę chodzić na religię, bo nie wierzę. Zaczęli mi prawić wywody, że od religii nie uciekniesz do 18 roku życia.
Muszę chodzić na tę religię, słuchać tego co uważam za jakiś nieprawdziwy wymysł i męczyć się ze wszystkim co mi nie będzie potrzebne.
Jestem zirytowana, może i mi się kiedyś uda namówić rodziców na to, abym nie chodziła na ten przedmiot oraz nakazywali mi takich rzeczy.