To ważne pytania. Chociaż zwykle świetnie zdajemy sobie sprawę z tego w jakim kierunku chcielibyśmy pójść i jakie działania podjąć, to często długo zwlekamy, czekamy, rozważamy i dywagujemy.
Czas płynie, a my stoimy w miejscu, w niekończącej się fazie ,,dodupizmu”.
Co to jest dodupizm?
To przeświadczenie, że wszystko co robimy jest, lub będzie, do dupy. To niemożność podjęcia działania w ważnych dla nas sferach. I, paradoksalnie, im ważniejsza jest dla nas dana rzecz, tym trudniej się za nią zabrać.
Możemy miesiącami, a nawet latami, rozmyślać nad tym jakby by to było jakbym zmienił pracę, albo napisała ten artykuł, albo rozpoczął ten projekt. Czy by się udało? Czy moja praca spodobałaby się innym? A może po prostu straciłabym mnóstwo czasu na nic?
Umysł skutecznie zajmuje nas próbą znalezienia rozstrzygających odpowiedzi na te ważkie pytania, ale to co pozostaje niezmienne, to to, że rzeczy wciąż nie są robione.
Samosabotaż
Poprzez nieustanne odsuwanie działań w czasie, sami skazujemy siebie na porażkę. I to ze stuprocentową skutecznością, bo przecież pewność, że się nie uda możemy mieć jedynie wtedy, jeśli nie spróbujemy wcale.
Dlaczego sami, wydawałoby się, rzucamy sobie kłody pod nogi?
Żeby się ochronić. A dokładniej, aby ochronić swoją samoocenę. Jeśli nie zrobię czegoś wcale, wtedy nie udało się, ponieważ nie spróbowałam, a nie dlatego, że jestem głupia/ niekompetentna/ nieutalentowana czy nudna. Z drugiej strony, jeśli spróbuję i się nie uda… oj wtedy biada mi, sama dla siebie będę najgorszym krytykiem. ,,Sabotażowanie” swoich własnych działań jest jedynym ze sposobów ochrony własnego Ja przed porażką i, wynikającymi z niej, trudnymi emocjami.
Dlatego osoby bardzo samokrytyczne, czy o niskiej samoocenie, mogą mieć większe trudności z podjęciem (i utrzymaniem) działania.
Zwlekanie, jako jeden ze sposobów uchronienia się przed porażką, pozwala pozostać w znanej, bezpiecznej strefie. To miejsce gdzie nie musimy podejmować ryzyka, możemy opierać się na tym co już znamy i wiemy, ale też takie gdzie nic nowego nas już nie czeka. Kolejnym skutkiem ubocznym zwlekania jest nie podążanie za tym, co uważamy za wartościowe czy interesujące dla nas. A to, w dłużej perspektywie czasu, bywa bolesne.
Doskonałość jest wrogiem skończonego.
(,,Perfect is the enemy of done” tłumaczenie własne.)
Perfekcjonizm
Drugim sposobem ochrony własnej samooceny, który działania podobnie do zwlekania, jest perfekcjonizm. Sama dobrze wiem jak długo może trwać próba znalezienia „idealnego zdjęcia”, ciągłe dokształcanie się (jeszcze tylko jeden kurs, jedna szkoła, i będę gotowa…) czy czekanie na „odpowiedni moment”. Próba osiągnięcia niedoścignionego ideału może trwać wiecznie i nic może nie być wystarczająco dobre. Efekt perfekcjonizmu jest taki sam – nie jesteśmy w stanie ukończyć ważnych dla nas rzeczy z obawy przed niepowodzeniem.
Jak rozbroić dodupizm?
Zaangażuj swoje nogi i ręce.
Działania nie zaczynają i nie kończą się w głowie. Aby zacząć podążać w pożądanym kierunku, trzeba zaangażować do pracy swoje nogi i ręce. Choćbyśmy bardzo chcieli samo myślenie nie wystarczy.
Kojarzysz sytuację kiedy budzisz się wcześnie rano, na dole ciemno, mróz i śnieg, a budzik wzywa do pracy? Przez głowę przebiega ci myśl: czy naprawdę potrzebuję tej pracy? Nie dam rady dzisiaj wstać. A może by tak urlop na żądanie…? Ale po drugim, czy trzecim dzwonku budzika i tak wstajesz. Chcesz czy nie chcesz, niezależnie od tego czy wydaje ci się, że dasz radę lub nie. Po prostu robisz to, bo wiesz, że musisz.
Zastosuj podobnie podejście w innych sferach życia i nie czekaj aż będziesz gotowy, nie będziesz mieć nic ,,ważniejszego” na głowie czy będziesz bardziej zmotywowany albo w lepszym humorze.
Możesz zacząć osiągać swoje cele teraz.
Zmień perspektywę
To co zwykle nas blokuje, to obawa, że efekt naszych działań będzie nie taki jakbyśmy sobie życzyli. To prawda, zwykle dojście do celu wymaga doświadczenia wielu porażek, co może zniechęcać. Nie da się ich całkowicie wyeliminować, zapobiec czy przewidzieć. Mają one jednak swoje dobre strony – każda porażka to odkrycie nowego sposobu który nie działa. Z każdej więc, można wynieść naukę i doświadczenie.
Na wiele rzeczy nie masz wpływu i nie wszystko zależy od ciebie. Dlatego nie warto utożsamiać sukcesu z rezultatem.
Spróbuj za sukces uznać raczej swój wysiłek i pracę włożoną w ważny dla ciebie cel. To jedyna rzecz która się liczy i nad którą masz pełną kontrolę. Ponadto szanse na sukces wzrastają wraz z zainwestowanym czasem i wysiłkiem.
Podziel zadanie na małe kroki i dookreśl cel
Persepktywa bardzo długiej lub trudnej pracy może przytłaczać. Podziel swój projekt na małe części, którymi możesz zająć się już teraz, a które zwiększą prawdopodobieństwo powodzenia twojej misji. Jeśli szukasz klientów dla swojej usługi, poinformuj na przykład najpierw najbliższych o tym co robisz, przygotuj ofertę, lub stronę internetową. Małe, ale systematyczne działania sumują się, zgodnie z powiedzeniem: ziarnko, do ziarnka a zbierze się miarka.
Podobnie, dookreśl swoje cele. Cel ,,więcej zarabiać”, jest bardzo ogólny, i może wydawać się nieosiągalny. Ale np. już napisanie nowego cv i wzięcie udziału w kursie doszkalającym, są rzeczami które można z łatwością zaplanować i wykonać.
Podziękuj swojemu umysłowi
Wiele będzie sytuacji jeszcze na twojej drodze, kiedy umysł będzie próbował cię „uratować” przed porażka, podsuwając (wydawałoby się, że słuszne) argumenty dlaczego ,,jeszcze nie teraz”, ,,lepiej jutro”, ,,nie nadajesz się do tego” czy ,,inni robią to lepiej”. To jest to, co umysły robią. Nie denerwuj się na niego, ale też nie słuchaj go. Czasami wystarczy powiedzieć „dziękuję za radę, ale nie skorzystam” i zacząć robić swoje.
Jeśli masz pytanie zapraszam do grupy na Facebooku: Porady psychologiczne lub na bezpłatną, 20 minutową konsultację, na którą możesz umówić się tutaj.
Kaja Krajniak
Numer telefonu:
+48 669 349 379